Gaming w chmurze to wciąż gorący temat, ale Stadia zaprzepaściła swoją szansę na zapisanie się w historii jako fundament tego trendu – przynajmniej z punktu widzenia konsumentów. Google obiecywało wiele, ale w oczach graczy jego platforma pozostaje daleko w tyle za konkurencją. Pojawia się jednak nadzieja na to, że ta inwestycja Google może jeszcze sporo wnieść do branży gamingowej, jednak tym razem jako usługa pod inną nazwą i z zupełnie inną grupą odbiorców.
Google Stadia – co poszło nie tak?
Choć jeszcze trzy lata temu wszyscy wiązaliśmy ze Stadią ogromne nadzieje, to rozczarowanie przyszło zaraz po premierze platformy w listopadzie 2019. Spośród wad, które szybko stały się przeszkodą dla rozwoju tej usługi, największą nieufność graczy wzbudziło to, że poza subskrypcją Stadia Pro i tak muszą zapłacić pełną cenę za większość gier. Dostęp do chmurowej biblioteki zależny od jakości połączenia z internetem i ubogi katalog tytułów wzmagały przeczucie, że inwestycja w gry na tej platformie to nie jest dobry pomysł.
Ze względu na swoją niską popularność Stadia nigdy nie była priorytetem dla wydawców i deweloperów. Przygotowanie portu gry na tę platformę to dodatkowy wysiłek, z którego część producentów rezygnuje lub odsuwa to zadanie w czasie. Wiele wyczekiwanych gier pojawia się na Stadii w ostatniej kolejności, czasami kilka tygodni po premierze na innych znanych platformach cyfrowej dystrybucji.
To wszystko powoduje, że Stadia zajmuje w najlepszym wypadku peryferyjną, a najczęściej – ostatnią pozycję na liście ulubionych launcherów większości graczy. Na pewno nie może równać się ze Steamem, GoG-iem, czy Epic Games Store’m. Nawet inne rozwiązaniami do cloud gamingu, takie jak GeForce NOW, mają nad Stadią przewagę dzięki korzystniejszym subskrypcjom i oferowaniu chmurowego dostępu do gier kupionych na innych platformach.
Jaką przyszłość ma przed sobą Google Stadia i jej użytkownicy?
Wszystko wskazuje na to, że w nagrobek z nazwą Google Stadia nieprędko pojawi się na cmentarzysku Killed by Google wśród innych usług, które nie przynosiły oczekiwanych zysków. Google jeszcze się nie poddaje i ogłasza na Twitterze, że do końca 2022 roku w ofercie Stadii pojawi się 100 kolejnych gier. To dobra wiadomość dla graczy, którzy kupowali dotąd gry na tej platformie i nie chcą tracić dostępu do swoich bibliotek.
Skoro wsparcie dla platformy jest kontynuowane, to co się zmienia? Google zamyka własne studio Stadia Games&Entertainment. Zespół deweloperów skupiony dotąd na przygotowywaniu ekskluzywnych treści na tę platformę zostaje rozwiązany, jego członkowie otrzymają nowe role w innych projektach Google, a Stadia będzie publikować wyłącznie gry zewnętrznych producentów.
Jest jednak coś, co Stadia zrobiła naprawdę dobrze
Najmocniejszą stroną Stadii jest stojąca za nią niezawodna infrastruktura Google Cloud. Subskrybenci usługi Stadia Pro mogą liczyć na strumieniowanie rozgrywki w 4K z 60 klatkami na sekundę ze wsparciem HDR, o ile pozwala na to ich połączenie z internetem. Dzięki gęstej sieci centrów danych nie występują niemal żadne opóźnienia w przesyłach informacji, co jest szczególnie istotne w grach multiplayer. Gracze na Stadii mogą bez przeszkód rywalizować z tymi na Steamie w dynamicznych shooterach online.
Model biznesowy Stadii zawiódł, ale jej solidne zaplecze technologiczne nadal ma ogromny potencjał. Zespół Google zapowiada zatem zwrot w kierunku biznesu, bo dostarczanie usług chmurowych firmom to to, co zawsze wychodziło im najlepiej.
Google Stream – nowa usługa white-label dla biznesu
Google Stream to infrastruktura Stadii pod nową nazwą. Producenci i deweloperzy będą mogli ją wypożyczyć, aby udostępniać gry w chmurze na własnych warunkach. Szlaki tego modelu publikowania przeciera AT&T razem z Warner Bros, oferując strumieniowanie gry Batman: Arkham Knight, póki co w fazie testów beta.
Zaawansowane negocjacje na temat współpracy toczą się także z firmami, takimi jak Bungie, Peleton i Capcom. Szczególnie obiecujący jest pomysł ostatniego z tych producentów – gry wydawane przez Capcom mają być dostępne w chmurze w wersji demo. Gracze będą mogli wypróbować grę przed zakupem z poziomu swojej przeglądarki, bez konieczności pobierania i instalacji testowej wersji oprogramowania.
Można spodziewać się, że po pierwszych sukcesach z użyczaniem infrastruktury znanym wydawcom gier, Google Stream zostanie wyceniony i udostępniony szerszemu gronu firm. Czy dołączy do Google Cloud Platform? Tego jeszcze nie wiemy, ale z pewnością dobrze wpasowałby się w to szerokie portfolio chmurowych usług.