Przemysł 4.0 od kuchni, czyli chmurowe rewolucje z perspektywy Google Cloud
11 lipca 2021Po silniku parowym, elektryczności i cyfryzacji przyszedł czas na… technologie chmurowe, przepływ danych oraz sztuczną inteligencję. Jaka historia oraz jakie procesy stoją za pojęciem “Przemysł 4.0”? Czym właściwie jest cyfrowa rewolucja w przemyśle i jakie podejście mają do nich największe firmy? Jak nowo otwarte centrum danych Google w Warszawie wpłynie na ten proces zmiany?
Jarosław Zarychta – w Google odpowiedzialny za wsparcie rozwoju przedsiębiorstw z sektora Enterprise – dzieli się swoimi doświadczeniami, zarówno z perspektywy specjalisty ds. technologii, managera, jak i partnera biznesowego największych polskich firm z branży produkcyjnej.
W odcinku wystąpili:
Przeczytaj odcinek:
Witam bardzo gorąco w kolejnym odcinku FlyTalks. Witamy Jarka Zarychtę, Enterprice biznes, development managera w Google Cloud. Dzień dobry, super, że rozmawiamy.
Cześć Konrad, witam Was wszystkich bardzo serdecznie.
Pomagasz dużym biznesom w dostępie do swoich danych, organizujesz te dane, sprawiasz, że stają się bardziej użyteczne i to wszystko w możliwie wydajny i, rozumiem, że bezpieczny sposób. W skrócie – przenosisz biznes do chmury. Jesteś praktykiem.
Zdecydowanie można tak powiedzieć. Jak każda organizacja ma swoją misję, tak ja – trochę się uśmiecham – również taką misję zawodowym w życiu odnalazłem. Pomagam firmom transformować się do chmury. Wyspecjalizowałem się w swoim życiu zawodowym w firmach głównie z sektora przemysłowego; przemysł, energetyka, produkcja, produkcja dyskretna, gniazdowa i w związku z tym z tymi firmami mam najwięcej do czynienia. To jest też rynek, który generuje najwięcej wyzwań w obszarze transformacji cyfrowej i myślę, że o wielu tych wyzwaniach mogę dzisiaj śmiało Wam opowiedzieć.
Ja już wiem, że z Twojej strony pojawią się setki konkretów. Zanim do nich przejdziemy i będziemy omawiać bardzo szerokie zjawisko cyfrowej rewolucji w przemyśle, jak to wygląda na świecie, na naszym kontynencie, na naszym podwórku, sprawdzimy jaka jest kondycja branży, możliwości technologiczne, świadomość biznesu i zasoby ludzkie. Zanim wejdziemy w te wszystkie technikalia i może pojawią się konkretne rady, np. dla przedsiębiorców czy pracowników albo ludzi, którzy starają się zmienić branżę… Dawno, dawno temu, po latach spędzonych jako software deweloper, tak było w Twoim przypadku, stajesz cz się seniorem, potem postanawiasz raczej projektów doglądać w roli Project managera, potem bezpośrednio współpracujesz już z biznesem, więc tutaj akurat jest już ciekawostka, by pracować na takich stanowiskach jak Ty w Microsoftcie czy Google, trzeba kilkunastu lat mądrych decyzji i, rozumiem, ciągłego wzrostu. I tu moje pytanie: skąd Twoje wielkie zainteresowanie wykorzystaniem tych możliwości, jakie dają chmury?
Rzeczywiście moja kariera zawodowa rozpoczęła się od ról technicznych. Byłem programistą, przez wiele lat programistą aplikacji webowych, potem aplikacji wbudowanych na mikroprocesory, mikrokontrolery. To z jednej strony dało mi niesamowity ekran technologiczny i wyobraź sobie, że dzisiaj, kiedy rozmawiam z klientem w roli biznes dewelopera, w roli handlowca na koniec dnia, rozmawiam z nim językiem bardzo technicznym, bo potrafię dojść do poziomu jego wymagań i oczekiwań wobec technologii. Rozumiem technologię, bo sam ją tworzyłem, rozumiem technologię, bo sam jej używałem wielokrotnie w komercyjnych projektach dla klientów, głównie sektora energetycznego. W pewnym momencie mojej kariery zawodowej rzeczywiście postawiłem na wielką zmianę. To też bardzo ważne, bo dziś mogę z taką swobodą i lekkością mówić o zmianach, o zmianach w biznesie, bo wiem z czym się wiąże proces zarządzania zmianą, bo przeszedłem zmiany w swoim życiu zawodowym, bo nagle z dewelopera i projektanta systemów automatycznych, stałem się menagerem, który zarządza projektami, wielkimi, a potem wielkimi przedsięwzięciami dla polskiej energetyki. To pozwoliło mi zdobyć kolejne doświadczenie zawodowe, a mianowicie takie, że ja dzisiaj mogę z otwartością rozmawiać o tym, jak zarządzać zmianą, jak zarządzać procesem zmiany w organizacjach i to w organizacjach o złożonej skali działania, takimi jakim jest sektor Enterprice. Kiedy zainteresowałem się chmurą? Również bardzo dobre pytanie. Wtedy, Kidy miałem do czynienia z tą chmura po raz pierwszy. Było to w firmie Microsoft, wtedy zacząłem zajmować się zagadnieniami chmurowymi i oto miałem postawione zadanie – w mojej ocenie i w ocenie wielu na tamten moment kolegów i koleżanek analizujących dane chmury w Polsce – niemożliwe do spełnienia. 7 lat temu rynek chmury w Polsce, umówmy się, nie istniał. To był rynek, który był omawiany wyłącznie na konferencjach technologicznych, rzadko w konferencjach biznesowych. Dzisiaj mamy zupełnie inną sytuację i do tej sytuacji będziemy niejednokrotnie nawiązywać w toku dalszej rozmowy, natomiast te 6-7 lat temu? Rynek chmury to była absolutna nowość w tej części Europy. I oto mam za zadanie w dużej firmie amerykańskiej sprzedawać tą chmurę, czyli namawiać klientów, do kupienia czegoś, czego kompletnie nie rozumieją. I wówczas moim pomysłem, który nie zawiódł mnie do dnia dzisiejszego, była sprzedaż technologii, ale bezpośrednio do biznesu, czyli pokazać jak technologia może mieć wpływ na realny KPI w biznesie, na wzrost KPI, wzrost efektywności biznesowej, operacyjnej przedsiębiorstw. Jak to zrobić? Nie omawiając samej technologii – pokazując jak ta technologia w gotowych rozwiązaniach branżowych może funkcjonować. I przez to zrodziła się moja strategia, którą uprawiam do dziś. Dziś, pracując w firmie Google, która oferuje również rozwiązania cloudowe w postaci Google Cloud platform, strategia polegająca na tym, że promuję i sprzedaje rozwiązania moich partnerów biznesowych, którzy na chmurze obliczeniowej zrobili swoje rozwiązania dla użytkownika końcowego. Będę mówił o przykładach, na razie chciałbym tutaj postawić kropkę, bo można chmurę sprzedawać jako technologię, z którą klient będzie wiedział, co zrobić, ale co w przypadku, gdy klient tej technologii jeszcze nie zna, nie rozumie, a my już chcemy pokazać jak ta technologia może mieć pozytywny wpływ na jego biznes. Pokażmy rozwiązania biznesowe oparte na tej technologii, to jest jedna z moich strategii.
To niech, jeszcze uprzedzę szczegół. Historycznie w przeciągu kilku stuleci mieliśmy kilka rewolucji przemysłowych, zmieniających kraje, gospodarki, systemy, w ogóle życie ludzi. Pierwsza rewolucja była napędzana przez silnik parowy. Druga dotyczyła głównie elektryczności. Trzecia, z której teraz w sumie korzystamy, to komputery, globalna sieć Internetu, dzięki której się słyszymy. I to wszystko zbliża nas do jeszcze większej, czwartej rewolucji przemysłowej, nazywanej też gospodarką cztery zero. Jak przekłada się to w ogóle na światową produkcję, organizację świata, w jaki sposób ta najnowsza rewolucja dotyka także Polski, tej części Europy? No bo zdarza nam się narzekać, jako Polacy ulegamy tendencji „czego jeszcze nie udało się zrobić?”, a może właśnie jest zupełnie na odwrót. Jaka, Jarku, maluje się przed nami przyszłość?
Pozwól, że odpowiem w ten sposób: zbuduję najpierw pewien kontekst, dlaczego w ogóle myślimy o czwartej rewolucji przemysłowej, a w zasadzie dzisiaj już nie mówimy „myślimy”, my ją dzisiaj wdrażamy czy też żyjemy w czwartej rewolucji przemysłowej. Musimy wszyscy uzmysłowić sobie dwa ważne paradygmaty, które otaczają nas w dzisiejszym, nomen omen w większości kapitalistycznym kraju, świecie. Wszystko, co nas otacza, począwszy od żywności, poprzez artykuły codziennego użytku, poprzez transport aż po dobra tzw. luksusowe, zostało wyprodukowane. Może nie zdajemy sobie z tego sprawy w codziennym życiu, ale absolutnie wszystko dookoła naszej głowy, dookoła naszego wzroku, wszystko, czego używamy musiało zostać kiedyś wyprodukowane. Łącznie z rzodkiewką, która leży w lodówce. A więc w olbrzymim wstępie, w skali algorytmicznej rośnie wolumen i skala światowej produkcji. Rośnie również liczba ludzi na świecie, rośnie ich poziom bezpieczeństwa. Żyjemy w świecie, w którym od ponad 70 lat nie było globalnego konfliktu zbrojnego. A więc co najmniej 3 pokolenia żyją w świecie, który nie zna wojny, nie zna oszczędzania, nie zna gromadzenia zapasów, nie zna kupowania tylko i wyłącznie potrzebnych rzeczy. Rośnie zawartość portfela, a więc kupujemy coraz więcej, niezależnie od tego, oczywiście, jak oszczędni jesteśmy, podświadomie stać nas i kupujemy więcej. Zatem skala produkcji musi wzrosnąć. To implikuje z kolei niezbędne zmiany w sektorze produkcyjnym, który nie może przestać produkować, nie może zwolnić. W miejsce jednego producenta, który upada, musi pojawić się kolejnych dwóch, którzy przejmują tą niszę. Dzisiaj się mówi, że trzeba szukać niszy w biznesie. To jest właśnie egzemplifikacja tego stwierdzenia. Na każdy zamknięty zakład pracy, powstają gdzieś indziej inne. Żyjemy w globalnej wiosce, te zakłady nie muszą powstać w tym miejscu, w którym upadł poprzedni. A więc sektor produkcyjny musi nieustannie zwiększać swoją efektywność. Tym czasem (to są cytaty moich klientów) poziom manualnego zwiększania efektywności produkcji są na wyczerpaniu. No bo nagle nie możemy wygrać z konkurencją poprzez zwiększenie liczby pracowników, poprzez kupienie większej ilości maszyn, poprzez doprowadzenie energii elektrycznej do określonych składników naszej produkcji, Dzisiaj wszyscy korzystają z energii elektrycznej, z ludzkiej pracy, wszyscy korzystają z maszyn i urządzeń. W pierwszej rewolucji było zupełnie inaczej. To właśnie te silniki parowe były tym czynnikiem napędzającym konkurencję, pozwalającym wykonać technologiczny skok danemu przedsiębiorcy. W drugiej rewolucji była to elektryczność. W trzeciej rewolucji była to informatyzacja, ale w czwartej rewolucji dochodzimy do drugiego paradygmatu, o którym chcę Wam powiedzieć – to technologia. Technologia rozumiana nie tylko w kontekście IT, czyli technologia informatyczna, ale technologia rozumiana w kontekście cyfryzacji procesu. To pierwsza taka rewolucja przemysłowa, która nie dotyka tylko i wyłącznie procesów technologicznych przedsiębiorstwa, która dotyka biznesu jako takiego, która mówi, że cyfryzować możemy nie tylko procesy technologiczne, procesy produkcyjne, zarezerwowane dotąd dla wysokiej klasy specjalistów, inżynierów. Cyfryzować możemy procesy księgowe, cyfryzować możemy procesy zakupowe, kontroli jakości i oczywiście procesy produkcyjne, a więc to jest drugi paradygmat, że dzisiaj tylko i wyłącznie dzięki technologii firmy mają szansę na biznesowy skok do przodu, mają szansę wygrać na lokalnym rynku ze swoimi konkurentami, bo z innych dóbr już korzystają, inne metody manualne są w większości wypadków wprowadzone, więc to, co pozwala nam wykonać skok biznesowy, to technologia. Jaki obraz ma czwarta rewolucja przemysłowa, jeśli spojrzymy globalnie na świat i lokalnie na centralną i wschodnią Europę, a jeszcze, gdy lokalnie spojrzymy na Polskę. Czwarta rewolucja przemysłowa miała swój początek w Niemczech jak zapewne większość naszych odbiorców wie, była po prostu odpowiedzią na globalizację chińskiej taniej produkcji, która zalewa świat. Unia Europejska i Stany Zjednoczone w pewnym porozumieniu postawiły na inną formułę rywalizacji z tą dalekowschodnią konkurencją, a mianowicie postawiły na jakość. Uznały, że to są tak dojrzałe rynki (mówię o Unii Europejskiej i Stanach Zjednoczonych, o Ameryce Północnej generalnie), że tutaj konsument będzie wybierał jednak towary wyższej jakości i postawiły na technologię. Postawiły na technologię, dlatego, ze drugi paradygmat, o którym wspomniałem – nie dało się tu produkować szybciej i taniej, bo Ne będziemy mieć tylu obywateli Unii Europejskiej, ilu mają Chiny, żeby Ci obywatele obsługiwali fabryki, żeby te fabryki budować w każdym możliwym miejscu. Nie mamy takiej przestrzeni, takiego terenu. Musieliśmy postawić na technologię jako jedyny czynnik, który gwarantuje nam zwiększenie efektywności produkcji. I tak powstała idea, potem koncepcja, a następnie operacjonalizacja tej koncepcji w postaci przemysłu 4:0. O konkretnych wytycznych, o których zaraz będziemy sobie rozmawiać, co do wdrażania technologii czy zmian o charakterze transformacyjnym w firmach produkcyjnych, firmach przemysłowych, w firmach energetycznych. Ponieważ trend narodził się w zachodniej Europie, narodził się w Stanach Zjednoczonych, został bardzo szybko zaadaptowany przez takie kraje, jak Korea Południowa czy Japonia. Tam znajdziemy najwięcej przykładów wykorzystania tej technologii w realnym biznesie, w realnym środowisku produkcyjnym. Znacznie mniej tych przykładów znajdziemy w gospodarkach, które są gospodarkami rozwijającymi się. Z bardzo prostego powodu: kraje takie jak Czechy, Polska, Słowacja, Węgry, Litwa, Łotwa, Estonia, czyli kraje bloku Europy środkowowschodniej stanowią zaplecze produkcyjne zachodniej Europy z uwagi na panujące przekonanie, że u na jest tańsza siła robocza. Jest to dzisiaj absolutnym mitem, większość producentów doskonale zdaje sobie z tego już sprawę, budując, np. we Wrześni Volkswagen – najnowocześniejszą fabrykę w Europie. Nie postawił na tanią siłę roboczą, postawił na technologię, mimo że zlokalizował tą technologię w Polsce, kiedyś lokalizując tu swoje inne asety z uwagi na tanią siłę roboczą, dziś z uwagi choćby na doświadczenie naszych inżynierów, naszych pracowników produkcji. A więc wszędzie tam, gdzie mieliśmy do czynienia z pewnym zapleczem produkcyjnym, z tanią siłą roboczą, będziemy mieć do czynienia z dłuższą drogą adopcji technologii 4:0, niż obserwujemy tę drogę w Niemczech, w Wielkiej Brytanii, w Stanach Zjednoczonych czy w Korei Południowej czy Japonii. To jest obraz z centralnej Europy. Jak to wygląda w Polsce? Ano bardzo podobnie, jak wygląda to w centralnej Europie, dlatego, ze jesteśmy częścią tego regionu. Zwłaszcza paradoksalnie wygląda to tak w sektorze auto mobile. Niemal każdy globalny producent samochodów, mówię tu o producentach europejskich, ma tutaj jakieś asety, albo produkuje silniki, albo produkuje gotowe pojazdy w całości i wysyła je na cały świat, ale, uwaga, Polska nie jest producentem żadnej marki samochodów. To oznacza, że doprowadziliśmy do pewnego paradoksu, jesteśmy jednym z największych producentów w sektorze auto mobile, nie posiadając żadnej marki samochodów. To oznacza, że my dzisiaj, stawiając na własną produkcję, musimy odnaleźć trochę naszą tożsamość, musimy wrócić do tej tożsamości, którą Polska miała choćby w okresie dwudziestolecia międzywojennego odbudowując się ze zgliszczy nieistnienia na mapie świata. Postawiliśmy wtedy na własną produkcję. Oczywiście skala tej produkcji i formuła tej produkcji, którą mieliśmy w epoce 2:0, była zupełnie inna. Dzisiaj musimy znowu odnaleźć nasza tożsamość w produkcji 4:0, musimy znowu na coś postawić. Uważam, że dzisiaj sektor produkcji w Polsce stoi przed niebywałą okazją, którą grzechem byłoby nie wykorzystać: postawić na cyfryzację i stać się liderem produkcji w określonych obszarach. Mamy na to dużą szansę. Co więcej, są przykłady firm produkcyjnych, rdzennie polskich, które są liderami produkcji różnych dóbr, eksportując te dobra na cały świat.
Świat czeka na nowe możliwości, odkrycia szczepionki albo rozwiązania budowane przez powstałą właśnie w Warszawie nową infrastrukturę, ale jakie możliwości powinniśmy wykorzystywać?
Mówię o możliwościach, jakie daje nam dziś technologia, a ta technologia w sposób algorytmiczny ulega rozwojowi. Proszę sobie wyobrazić, że dzisiaj w telefonie komórkowym mamy więcej mocy obliczeniowej niż jeszcze w latach 90 tej mocy obliczeniowej było na całym osiedlu mieszkaniowym, np. Warszawa Bródno. Więc logarytmiczny postęp technologii , z którego tak bardzo korzystamy w życiu codziennym, on musi mieć w pewnym momencie odzwierciedlenie w biznesie. I rzeczywiście ma. Zobacz jak sektor bankowy czy sektor handlu detalicznego skorzystał na rozwoju technologicznym. Nie inaczej będzie z sektorem produkcji, ale powiem zaraz o pewnych barierach wejścia sektora produkcyjnego w technologię niejako wcześniej omawiając, dlaczego tak stosunkowo łatwo inne branże, takie jak finansowa, handlu detalicznego czy branża telekomunikacyjna skorzystały na rozwoju technologicznym. Otóż w pierwszej kolejności należy wspomnieć o takim czynniku jak dynamika biznesu. Tam, gdzie konsumenci mają bezpośredni wpływ na ofertę danej branży, a więc jest to handel detaliczny, gdzie jest to branża bardzo skorelowana z nastrojami konsumentów, z sentymentami konsumentów, z przyzwyczajeniami zakupowymi, ze sposobem, w jaki chcemy dokonywać zakupów, ta branża musi bardzo szybko reagować na wszelkie fluktuacje związane z sektorem konsumenckim. A więc jeżeli Tobie i mnie zachce się bardziej kupować w świecie online, bo jest to wygodniejsze, jest bezpieczniejsze, zwłaszcza, gdy mówimy o czasach, w których żyjemy od ponad roku, gdy dojdziemy do wniosku, że jest to dla nas wygodniejsze, w prosty sposób możemy wymusić tę zmianę. Dlaczego? Z prostego powodu. Bo technologia jest na to gotowa. Technologia była już jakiś czas temu gotowa na to, aby dokonywać zakupów zdalnie. Ale oczywiście nasze przyzwyczajenia zmieniają się dłużej niż technologia. Branża retail musiała zaadaptować technologię, dlatego, że konsumenci to na niej wymusili. Podobnie branża finansowa. Dzisiaj branża finansowa jest jedną z najbardziej rozwijających się technologicznie branż. Co więcej, generuje nowe produkty, nowe modele biznesowe. Uwaga, dzieje się tak dlatego, że to konsumenci tego oczekują. Dzieje się tak z jeszcze jednego powodu: dlatego, że skoro duże inwestycje finansowe miały taką trudność w adopcji technologii, bo to jest sektor regulowany, bo tam są dane wrażliwe, ale już start upy nie miały tych barier, po prostu wdarły się przebojem do rynku konsumenckiego, oferując bardzo innowacyjne produkty. Ja tu zostawię tylko przykład wielowalutowego środka płatniczego, gdzie trudno było szukać takiego produktu w komercyjnych bankach jeszcze 2 lata temu, a przecież technologia na to pozwalała. Ba, okazało się, że nawet regulacje na to pozwalają. Więc znowu, jakieś zwinne przedsiębiorstwo wymusił na wielkich instytucjach finansowych transformację cyfrową. Konsumenci i tego typu zwinni gracze na rynku będą to robili w branżach, które bardzo blisko współpracują z konsumentem. Niestety w branży produkcyjnej jest inaczej. My nie mamy bezpośredniego wpływu na producenta samochodu, którym jeździmy. Nie mamy też bezpośredniego wpływu na producenta naszej lodówki czy butów, które nosimy, ale mamy ten wpływ pośredni. Dzięki niemu możemy w social media, możemy w różnego rodzaju aktywnościach w cyfrowych kanałach informować o tym, czy dany produkt spełnia nasze oczekiwania czy nie. I teraz zwinne przedsiębiorstwo produkcyjne otworzy się na ten głos, otworzy się na technologię, na kanały cyfrowe. Będzie adaptować te informacje, które wpływają do nich w sposób pośredni, ale też nie tradycyjnymi kanałami, tylko będzie słuchało dzięki technologii rynku, będzie mogło reagować na te zmiany. Siłą rzeczy reakcja będzie dłuższa, no bo to nie jest bezpośredni kontakt, to jest kontakt producenta przez cały łańcuch dostaw z nabywcą. A więc droga od producenta do konsumenta jest nieco dłuższa, więc ta transformacja cyfrowa będzie miała dłuższy rozbieg, ale ona musi nastąpić z powodów, o których wspomniałem przy paradygmatach. Fala produkcji nieustannie rośnie, musi rosnąć, bo nasze oczekiwania cały czas się zwiększają, w związku z czym producenci muszą szukać wzrostu metod efektywności, a tych efektów nie znajdą już w energii elektrycznej, w silnikach parowych czy w zwiększonej liczbie pracowników etatowych przy taśmie. Te metody znajdują się już tylko i wyłącznie w cyfryzacji.
Rozumiem, mówiąc o rewolucji to dobry przykład GCP Google Cloud Platform, pod tą nazwą kryje się całe spektrum usług, które moglibyśmy wykorzystać i pewnie godzinami rozmawiać o potencjalnych możliwościach, zwłaszcza na Twoim poziomie wiedzy technicznej. Ale od kiedy do gry wchodzą te słynne wielkie pojęcia: automatyzacja, analityki big data, sztuczna inteligencja albo różnych mechanizmów komunikacji między samymi urządzeniami, to na pewno rodzą się nowe i bardzo ciekawe możliwości, także dla dużych graczy. I teraz, które są najbardziej namacalne? Może najprostsze w zrozumieniu dla przeciętnego zjadacza chleba albo też które są bardziej przystępne dla małych i średnich firm? Czy po prostu przysłowiowe kwiaciarki mogą korzystać z tych dobrodziejstw, które zarezerwowane były jeszcze do niedawna dla największych europejskich korporacji.
Rzeczywiście Google Cloud Platform to obecnie nasz flagowy produkt, z którym weszliśmy na rynek. Produkt, który jest platformą technologiczną, a każdą platformę możemy wykorzystać w wieloraki sposób. Co więcej, jest to platforma skalowalna. To oznacza, że wspomniani przez Ciebie lokalni przedsiębiorcy, tacy jak kwiaciarki, tacy jak zakłady produkcyjne, warsztaty samochodowe, fryzjerzy, mogą korzystać na tych samych zasadach, mówię o wykorzystaniu technologii, jak najwięksi gracze na rynku. Różnić się będzie oczywiście model biznesowy, bardziej elastyczny dla tych mniejszych i bardziej skonkretyzowanych, ale z tych samych usług mogą korzystać zarówno mali przedsiębiorcy, mały biznes, jak i duzi. Teraz, czego oczekiwać może po platformie Google Cloud Platform współczesny biznes? Przede wszystkim elastyczności. Znowu, jeżeli sektor produkcji musi dzisiaj postawić na elastyczność, na krótkie serie, dlatego, że te wymagania rynku się tak dynamicznie zmieniają, w przeciwieństwie do wymagań rynku, kiedy Henry Ford tworzył swoją pierwszą linię samochodów przypomnę – Ford marki T – przypomnę też sławne zdanie Henry’ego Forda, że oczywiście konsument ma prawo oczekiwać samochodu w dowolnym kolorze, byle by był to kolor czarny. To jednoznacznie daje nam do zrozumienia, jak niewielką elastycznością cechowała się wówczas skala produkcji. A dzisiaj? Dzisiaj możemy sobie komponować buty na stronie Nike i te budy w ciągu 2-3 tygodni przychodzą do nas zindywidualizowane, a przecież muszą zostać one wyprodukowane, więc ta elastyczność produkcji jest dramatycznie większa w obecnych czasach. I Google Cloud Platform oferuje tę elastyczność w doborze technologii.
Przykład?
Dam bardzo prosty przykład. Jeżeli firma produkcyjna musi zmigrować i wymienić środowisko informatycznie, pod duży system zarządzania przedsiębiorstwem, w dziedzinie IT nazywa się takie systemy systemami klasy ELP i teraz, jeśli firma musi, z powodu tego, że infrastruktura pod taki system jest już przestarzała, minęło kilka lat amortyzacji, firma musi wymienić sprzęt, no i tutaj Google Cloud Platform przychodzi z elastyczną ofertą sprzętową z naszym inkasentem, czyli firma nie musi inwestować już w drogi i skomplikowany system serwerów i macierzy do zapewnienia bezpiecznego środowiska pracy dla takiego systemu RP, który, umówmy się, jest sercem każdego przedsiębiorstwa produkcyjnego. Dzisiaj firma może te asety przenieść do chmury i to chmura jest odpowiedzialna za to (a właściwie operator chmury) jest odpowiedzialny za to, aby to środowisko pracowało w sposób bezpieczny. To my jesteśmy odpowiedzialni za bezpieczeństwo informacji, które są już przekazane i przetwarzane w naszych ośrodkach obliczeniowych, a jak słusznie wspomniałeś, ten ośrodek obliczeniowy otwieramy w Warszawie. To oznacza, że zmienia się pewien paradygmat wykorzystania technologii cloudowych w tej części Europy. Dotychczas pewnym argumentem, z którym się często spotykam w rozmowie z klientami, jest to, że nie możemy powierzyć naszych danych przetwarzaniu cloudowemu, ponieważ są przetwarzane poza granicami Polski. Ja wiem, że europejski obszar gospodarczy, że Unia Europejska, że te regulacje, że to wszystko wspólne i możemy sobie kupić dom w Hiszpanii, ale nasze dane o zatrudnieniu nie mogą być w Hiszpanii. Ja to wszystko rozumiem, bo szanuję opinię moich klientów. Szanuję ich zdanie, ich regulaminy bezpieczeństwa, nie mam ambicji zmieniać wewnętrznych procedur u klientów, z którymi współpracuje. I dzisiaj firma Google jakby rozumie te potrzeby, oferuje na rynku lokalnym możliwość przetwarzania danych w granicach Rzeczypospolitej Polski. Z czym to jeszcze się wiąże? Mianowicie z tym, że czas dostępu do danych się dramatycznie zmniejsza. Proszę zwrócić uwagę jak to otwiera nowe możliwości wykorzystania technologii cloudowych , gdzie czas dostępu do informacji jest bardzo krytyczny, Kiedyś nie można było nawet myśleć o tym, aby sterować maszynami poziomu technologii kłody obliczeniowej, z uwagi nie na bezpieczeństwo danych, ale ze względu na to, że czas reakcji tej maszyny był dłuższy niż czas dostępu do tych informacji zlokalizowanych gdzieś na świecie. Dzisiaj eliminujemy ten problem. Eliminujemy problem lokalizacji danych, który jest wyzwaniem dla wielu przedsiębiorstw. Czego przedsiębiorstwa mogą oczekiwać w chmurze oprócz elastyczności? Skalowalności. Otóż to jest niesamowita zaleta chmury obliczeniowej vs możliwości zakupowe wielu polskich przedsiębiorstw w kategoriach IT. Jeżeli firma chce uruchomić projekt informatyczny, projekt biznesowy, który składa się dzisiaj, jak każdy projekt również z pewnego rozwiązania informatycznego, to musi pod to rozwiązanie informatyczne zakupić sprzęt. A skąd wiadomo jaki to sprzęt? Załóżmy, że mamy do uruchomienia jakąś kampanię marketingową, która będzie miała swoją sezonowość. Kampania będzie obsługiwana w plikach cyfrowych, więc będzie potrzeba rozwiązania informatycznego. Trzeba pod nią też sprzętu. To oznacza, że sprzęt trzeba albo kupić albo zlokalizować tą kampanię w chmurze obliczeniowej. Jaka jest zaleta drugiego wobec zakupu sprzętu? Taka, że za chmurę obliczeniową będziemy płacić tylko wtedy, gdy ta kampania będzie aktywna. Będzie płacić tyle, ile będzie generowane w pikach obliczeniowych. A sprzęt, który byśmy kupili, co robiłby między tymi pikami? Prawdopodobnie nie robiłby nic, a więc w tym scenariusze przepłacilibyśmy. Podsumowując, co daje Google Cloud Platform polskim przedsiębiorstwom to skalowalność i elastyczność. Efektywniejsze modele kosztowe. Dzisiaj chmura jest po prostu tańsza. Oczywiście zawsze przy każdym projekcie musimy obliczyć TCO, żeby porównać, żeby nauczyć się wyceniać chmurę. Ja właśnie wykonuję to ćwiczenie z tego powodu. Jestem bezpieczny o wynik tego ćwiczenia, ale zawsze podczas niego musimy razem z inżynierami zwrócić klientowi uwagę, że nie możemy porównać tylko kosztu zakupu serwera do kosztu 3-letniego wykorzystania chmury obliczeniowej Google. Dlatego, że ten serwer musi zostać zasilony energią elektryczną, która też kosztuje, on musi być obsługiwany przez pracowników, którzy są na etacie. Jeżeli teraz zbierzemy te wszystkie koszty składowe w analizie porównawczej okazuje się, że nie ma żadnych wątpliwości, że przekazanie przetwarzania danych do chmury obliczeniowej jest po prostu tańsze w perspektywie 3 czy 5-letniej.
Czyli obserwujemy nieustanną walkę o lepsze parametry, lepszy dostęp do danych, dostępność regulacji prawnych, w końcu jest też aspekt ludzki, czyli przekonanie, że w końcu możemy iść w Polsce w chmurę, która jest w Polsce. Jarku, co jest tego przyczyną? Dlaczego w ogóle możemy o tym mówić?
To jest bardzo ważny aspekt, pokazujący jak bardzo ważnym rynkiem dla firmy Google stała się Polska i region Europy środkowo-wschodniej. Dlaczego tak się dzieje? Dzieje się tak dlatego, że prognozowana dynamika wzrostu konsumpcji chmury jest zdecydowanie wyższa niż w krajach Europy zachodniej, które już etap mają za sobą. Tam mamy już pewną normalizację tego zużycia, już wiele procesów pracuje w chmurze, więc ta dynamika wzrostu oczywiście jest, natomiast w najbliższych 3 latach prognozujemy w tej części Europy większą dynamikę, niż w rynkach zachodnich, dojrzalszych pod kątem informatyzacji. To powoduje, że skupienie takich fili jak Google, naszych managerów i strategów biznesu w krajach Europy środkowowschodniej jest bardzo duże. Co tylko i wyłącznie przychyli się na korzyści dla tego rynku. Bo to oznacza dodatkowe budżety na realizację projektów mających na celu pokazanie naszym klientom jak działa chmura w praktyce, mających na celu dofinansowanie wielu przedsiębiorstw transformacyjnych, takich jak migracja systemu klasy ERP, w szczególności SAP do naszej chmury. My bardzo partycypujemy technologicznie, a nawet finansowo w określonych sytuacjach tego typu projekty, pokazując tę otwartość i chęć transformacji polskiego sektora. Mówimy dzisiaj o sektorze przemysłowym ale oczywiście te możliwości nie ograniczają jedynie firmy Google tylko do tego sektora. Pokazujemy tą otwartość na to, by zmigrować jak najwięcej przedsiębiorców do Cloudu. Z jednej strony, bo to ważna część naszego biznesu, z drugiej strony, bo ta część Europy jest po prostu w ogonie technologicznym, jeśli chodzi o cyfryzację Europy. To należy zmieniać, nie tylko po stronie klienckiej, ale także po stronie dużych graczy technologicznych, mówię tutaj o Google, ale mówię tutaj tak samo o ich partnerach z rynku, takich jak Microsoft, takich jak Amazon Web service. My musimy nie tylko nasze oferty nieść na rynek, ale również edukację, pokazywać przykłady jak to się zadziało na rynkach zachodnich czy w Stanach Zjednoczonych, gdzie my tych przykładów mamy bardzo wiele i te przykłady można transponować na rynki lokalne, zwłaszcza, że działają tutaj często te same przedsiębiorstwa, które herk water mają powiedzmy w Stanach, w Niemczech czy we Francji i tam projekty transformacyjne się dzieją, a paradoksalnie w Polsce, która zachowała pewną autonomiczność w danej firmie, jednak Polsce managerowie nie podejmują tak odważnych decyzji jak migracja systemu do Cloudu, mimo że korporacyjnie gdzieś takie migracje już następowały. My jesteśmy odpowiedzialni za to… mówię „my” – przedstawiciele sektora nowoczesnej technologii, jesteśmy odpowiedzialni za to, żeby ten regines, jak my to nazywamy, nieść również do klientów, pokazywać, szkolić. W tym miejscu chciałbym nadmienić o bardzo ważnym programie szkoleniowym, jaki Google Cloud uruchomił Kik stat, namówiłem już wielu moich klientów, aby bezkosztowo przeszkolili do 30 osób w swoich organizacjach z technologii Google Cloud. Jak mówię, jak możemy oczekiwać adopcji naszej technologii w sytuacji, w której nasi klienci jej nie rozumieją? Więc siłą rzeczą, jeśli chcemy oczekiwać, że nasi klienci będą decydowali się na użycie naszej technologii, musimy zapewnić im dostęp do wiedzy o naszej technologii. Chcę podkreślić wyjątkowość tego programu. 30 osób w każdej organizacji Enterprise bezkosztowo wyszkolić się i zdobyć certyfikat w technologiach Google Cloud Platform. Muszę przyznać, że z pewnym niedowierzaniem spoglądam na firmy, które nie znajdują czasu na tego typu szkolenia albo nie widzą potrzeby tego typu szkolenia. Dziwię się tylko, że nie wykorzystują tego momentu, kiedy to firmy technologiczne starają się o ten rynek. Przyjdzie moment, który obserwujemy w Niemczech, w Stanach Zjednoczonych, że to firmy z sektora klienckiego przychodzą do firm technologicznych po infrastrukturę, po usługi i nie mogą liczyć na takie programy, jakie mamy tutaj na rynku Europy środkowowschodniej chociażby. To oznacza, że jest to wielki moment dla naszych klientów. Dzisiaj mamy ofertę, która jest niezwykle konkurencyjna, niezwykle atrakcyjna, potrafimy delegować do współpracy rzeszę specjalistów technologicznych, żeby pomóc klientowi w projektach transformacyjnych, w projektach migracyjnych do chmury i adopcyjnej. W przyszłości trudno mi prognozować jak będzie wyglądała nasza oferta, ale obserwując to, co się dzieje na dojrzałych rynkach IT, ale firmy, które są określane mianem Enterprise, tam są to raczej firmy z sektora SMB, raczej są to średnie firmy, one nie mają nawet możliwości skontaktowania się bezpośrednio z opiekunem handlowym w firmie Google. Trzeba spojrzeć na to, w jakim momencie cyfryzacji jesteśmy w tym momencie w tej części Europy i jakie możliwości daje to, że firma Google postawiła dzisiaj na Polskę, jako na jeden z ważniejszych krajów tej części Europy, lokując tu swoje dodatkowe zasoby, bo my w tym roku, jak i w ubiegłym, nieustannie zatrudniamy specjalistów. Po to, by nieść oświatę do naszych klientów, nieść wiedzę dotyczącą chmury i nieść pomoc technologiczną w projektach cloudowych.
Mam też taką ciekawostkę, ze tylko w tym roku i tylko w Stanach Zjednoczonych Google planuje inwestycje na 7 miliardów dolarów. To przełoży się na 10 000 ekstra miejsc pracy. Te liczny naprawdę robią wrażenie, podobnie jak fakt, że to Polska będzie teraz cyfrowym portem dla tej części świata. To jest super ekscytujące. Zastanawiam się jak to się przekłada na Twoje rozmowy z klientami. Czy możemy już zmierzać w kierunku krem dela krem, czyli przykładów, zastosowań, albo też przykładów, które znamy.
Oczywiście, do tego zmierzaliśmy, więc skupmy się teraz na kilku przykładach. Przykłady rzeczywiście najbardziej przemawiają do moich klientów, zresztą oczywiście nie tylko do moich klientów. Zawsze do firm, które decydują się na projekt cloudowy, wcześniej należy im pokazać jak klienci podobnej skali, podobnej branży przechodzili taką transformację w swojej niedalekiej historii, bo przecież mówimy o projektach, które miały miejsce w ostatnich 3 do 5 lat. Jeżeli mówimy o sektorze produkcji, to ja mam takie cztery filary, w których technologie cloudowe mają ogromne zastosowanie. Do każdego z tych filarów podam kilka przykładów. Pierwszym filarem jest connected manufactury. Czym to jest? Połączona produkcja, tak możemy to w wolny sposób przetłumaczyć. Jest to po prostu połączenie asetów przedsiębiorstwa produkcji, asetów informacyjnych, a więc danych w jedno miejsce. Po co? Aby przeciwdziałać efektowi, z którym na co dzień mierzą się firmy produkcyjne. Mają mnóstwo narzędzi informatycznych, pamiętajmy, że przeszły, lub przechodzą, kończą przechodzić 3 fazę rewolucji przemysłowej, a więc informatyzację. Mają zatem systemy typu scada, poczynając od automatyki przemysłowej, mają systemy typu MES, mają systemy klasy ERP, a w większości przypadków jest to system klasy SAB i każdy z tych systemów to silos dla danych. Dostanie się do informacji jest wyzwaniem technologicznym. Nie ma dzisiaj możliwości, aby pracownik z jednego działu miał swobodny dostęp do informacji z drugiego działu, gdzie te informacje są przechowane w innym systemie klasy legas. Connected manufactury to scenariusz wykorzystania informacji, które są zaszyte w tych wszystkich asetach. Ten scenariusz wykorzystuje i połączenia tych informacji celem wydobywania nieoczywistych korelacji , celem zdobywania wiedzy o przedsiębiorstwie, o procesach. Wiele firm produkcyjnych decyduje się na tego typu rozwiązania. Nie migrują swoich systemów do chmury, nie migrują dodatkowych rozwiązań do systemów chmurowych, decydują się na wykorzystanie chmury i hurtowni danych, do połączenia tylko informacji. A więc systemy mogą zostać w formule on pre, natomiast informacje z tych systemów, korelacje z informacji tych systemów dzieją się w świecie chmurowym. Przykładem wykorzystania takiego podejścia connected manufactury może być firma Airbus, w której wdrożyliśmy system oparty o naszą chmurę obliczeniową, opartą o hurtownie danych, w której to hurtowni firma Airbus gromadzi informacje z wielu procesów produkcyjnych. Celem ich dalszej analizy. I tu dochodzimy do bardzo ważnego drugiego filaru, jakim jest zaawansowana analityka danych. Z jednej strony musimy w przedsiębiorstwie doprowadzić do tego, że posiadamy informacje. Te informacje mogą pochodzić bezpośrednio z maszyn, z urządzeń, z obiektów, z pojazdów, wtedy mówimy o wykorzystaniu technologii Internetu rzeczy, w szczególności przemysłowego Internetu rzeczy, a więc uzyskujemy te informacje bezpośrednio z urządzeń, a pomocą określonych protokołów. Google ma narzędzia do tego, aby te protokoły zestawić, aby zestawić ten strumień danych, który bezpośrednio trafią do naszej infrastruktury. Z chwilą kiedy mamy dane w infrastrukturze, one mogą pochodzić z różnych systemów informatycznych, jeżeli poprzez interfejsy zdobędziemy dostęp do tych informacji, będziemy potrafili połączyć te informacje z innymi systemami, zbudujemy drogę do systemu [słowo niezrozumiałe]. Odtąd decyzje w tym przedsiębiorstwie, na różnych poziomach, na różnych szczeblach tej organizacji będą mogły być podejmowane z wykorzystaniem korelacji danych. To nie oznacza, że ten system zastąpi człowieka w podejmowaniu decyzji, managera czy operatora maszyny nawet, ale on pomoże mu podjąć lepsze decyzje bądź pomoże mu podjąć te decyzje szybciej. Drugim ważnym filarem w takim przedsiębiorstwie jest możliwość zaawansowanej analityki danych. Takie systemy mamy wdrożone np. w światowym producencie dóbr materiałów higienicznych, materiałów opatrunkowych, materiałów higieny osobistej, który swoje asety ma także ulokowane w naszym kraju. Firma korzysta z naszych technologii właśnie zaawansowanej analityki danych. Podobne projekty mamy w firmie Veolia, czyli bardzo dużym francuskim przedsiębiorstwie, które również ma oddziały w Polsce. Chcę powiedzieć o jeszcze jednym bardzo ważnym kliencie, firmie sandwik. Jest to firma, która jest światowym liderem w branży metalurgicznej w obróbce skrawaniem wykorzystuje się algorytmy Google przygotowane przez naszego partnera technologicznego, wykorzystuje się je do oceny tych wszystkich skrawków w obróbce skrawania, tych wszystkich wiórów. Robimy zdjęcia tym wiórom i na podstawie algorytmu decydujemy o tym czy element końcowy został właściwie wykrojony ze swojego wzoru. Proces kontroli jakości polega tutaj na kontroli nie produktu końcowego, a odpadu z tego produktu. Tak wyszkoliliśmy algorytm.
I to działa?
Tak, to działa. Działa produkcyjnie, firma sandwik chwali się tym nawet w internecie. Na You Tubie jest temu poświęcony cały odcinek, którym firm sandwik opowiada o tym projekcie. Jestem z niego bardzo dumny, bo pokazuje praktyczne zastosowanie sztucznej inteligencji w produkcji. I to pokazuje, że nie mówimy o technologicznym yeti, którego ktoś widział, ale tak naprawdę to go chyba nie ma, możemy straszyć nim dzieci. Nie. Mówimy o konkretnym zastosowaniu bardzo zaawansowanej technologii, której Stephen Hawking powiedział, że ludzkość nie wymyśliła nic bardziej spektakularnego, jak sztuczna inteligencja. I weźmy sobie te słowa do serca, dlatego, że czwarta rewolucja przemysłowa nie zakończy się na wdrożeniu robotów przemysłowych w organizacjach produkcyjnych. Nie zakończy się nawet na połączeniu wszystkich systemów informatycznych w chmurę obliczeniową i wyciąganiu z niej nieoczywistych korelacji danych i optymalizacji procesów wnioskowania. Czwarta rewolucja przemysłowa zakończy się za kilkadziesiąt lat, może kilkaset lat. Być może będzie się już nazywała ósmą, zostawmy to historykom. Czwarta rewolucja przemysłowa, której świadkami jesteśmy dziś, zakończy się wdrożeniami na szeroką skalę sztucznej inteligencji. Sztuczna inteligencja będzie wyręczała pracowników dzisiejszych firm produkcyjnych i nie tylko, będzie zastępowała pracowników wielu obszarów, wielu szczebli organizacji w typowych, powtarzalnych, manualnych czynnościach. Te czynności trzeba wyeliminować z organizacji, należy przenieść ciężar pracy człowieka do bardziej kreatywnych obszarów, tam, gdzie mózg ludzki jest do nich stworzony, a wyeliminować powtarzalne, manualne rzeczy, bo technologia jest na to gotowa. Co jest niegotowe? Niegotowa jest na to nasza mentalność, nasz strach przed tym, że technologia może mnie zastąpić i… ona to zrobi. Jeśli my będziemy bierni wobec postępu technologicznego, technologia na pewno nas zastąpi. Mnie jako pracownika, jeśli nie będę chciał się rozwijać, zastąpi albo lepszy pracownik albo technologia. I tak się działo zawsze. Słabszego pracownika zastępował lepszy, dziś dochodzi do tego konkurencja w postaci technologii. Pocieszeniem jest fakt, że technologia będzie skupiona na jednym, konkretnym zadaniu, a my jako pracownicy, będziemy nadal potrzebni w naszych organizacjach, tylko do zadań bardziej kreatywnych, strategicznych i na tym należy się skupić. Otworzyć się na technologię zwłaszcza na technologie chmurowe, które dały początek rozwoju innym technologiom. Technologia chmurowa dzisiaj sama w sobie nie jest niczym odkrywczym. Natomiast ona umożliwia konwergencję innych technologii – czyli połączenie wielu dyscyplin technologicznych, takich jak telekomunikacja, informatyzacja, jak operation technology, połączenie tych wszystkich technologii w jeden ekosystem, który oplata dzisiejsza nowoczesną organizację. Jeżeli firmy w Polsce będą zamknięte na ten ekosystem, na uczenie się tego ekosystemu, zrozumienie, jak będzie działał świat w niedalekiej już przyszłości, to obudzą się w pewnym momencie historii, w którym będzie już za późno na jakiekolwiek dynamiczne zmiany, a to oznaczać może tylko jedno: znowu staniemy się jakimś zapleczem dla krajów wysokorozwiniętych technologicznie. Nie chcę brzmieć złowieszczo, chcę podkreślić, że jest to olbrzymia szansa dla polskich przedsiębiorstw przemysłowych, energetycznych, produkcyjnych, ale warunkiem wykorzystania tej szansy jest dzisiaj otwarcie się na nową technologię. I do tego chciałbym na koniec zachęcić moich klientów.
Ubiegłeś mnóstwo moich pytań, ale jest jeszcze coś, o co chciałbym zapytać. Rynek pracy, ludzie, którzy teraz wchodzą do świata albo rekrutacja – po prostu ludzie, którzy czują wiatr zmian, pragną zmienić barwy swojej zawodowej drużyny. Gdzie szukać pieniędzy? Gdzie szukać rozwoju? Czy chmura spełnia te potrzeby?
Paradoksalnie mógłbym powiedzieć: uczmy się wszyscy na informatyków. Kiedyś wszyscy musieliśmy siadać na traktory, była ta rewolucja robotnicza, natomiast dzisiaj możemy rzec: uczmy się wszyscy czym jest sztuczna inteligencja. I na koniec chcę powiedzieć, że ja dokładnie tak uważam. Niezależnie od tego, czy uczymy się przedmiotów humanistycznych czy w biznesie, czy w przedmiotach artystycznych, czy kształcimy się informatycznie, musimy rozumieć czym jest technologia. Dlatego, że technologia dzisiaj nas otacza. Jeżeli kilka lat temu jeszcze (a kilkanaście, a kilkadziesiąt!) ta technologia była dobrem, na które mogła sobie pozwolić naprawdę niewielka część społeczeństwa, ktoś miał komputer na osiedlu, ktoś miał potem w bloku, a potem jeden był na każdym piętrze – dzisiaj wszyscy korzystamy z technologii. W związku z czym nawet studia humanistyczne nie mogą nas pozbawić możliwości uczenia się i poznawania czym jest technologia. Zwłaszcza, że dzisiaj programistą nie musi być człowiek rozumiejący algebrę Bulla, nie musi to być matematyk czy informatyk rozumiejący zapis szesnastkowy. Dzisiaj programistą może być człowiek, który dosłownie mówi do komputera, a język naturalny przetwarza się na odpowiedni kod programu. Oczywiście nie powstaną wtedy złożone systemy klasy Enterprise, ale powstaną pewne automatyzacje, które w domowym życiu mogą nam opuścić roletę, mogą nam włączyć włącznik czasowy, mogą na zaprogramować termometr. Mówimy teraz o takich technologiach smart home’owych. Dzisiaj są bardzo, bardzo przystępne nam, konsumentom, i my musimy zrozumieć tę technologię i uczyć się egzystować wespół z tą technologią, bo w sytuacji, kiedy my tę technologię odrzucimy, będziemy się jej bali, w sytuacji, kiedy uznamy, że wiat technologii to nie jest nasza bajka, to podobnie jak przedsiębiorcy możemy obudzić się w świecie, w którym bez znajomości tej technologii nie bardzo będziemy mogli zrobić krok do przodu. Dzisiaj mamy do czynienia z pewną transformacją, a więc są seniorzy, którzy niekoniecznie mogą i chcę zrozumieć technologię i dla nich ten świat pozostaje jeszcze analogowy. Potrafię sobie wyobrazić, że za 20 lat nie będzie wiele analogowych procesów w naszym świecie. Że większość procesów – tych codziennych, nie mówię teraz o przedsiębiorcach – jak podróżowanie, jak zakupy, będą to procesy stricte obsługiwane cyfrowo. I może sam proces podróży będzie analogowy, bo jednak wsiądziemy do samochodu, to ten samochód może już nie mieć kierownicy. To może być samochód autonomiczny, bo siłą rzeczy testy autonomicznych pojazdów są już bardzo, bardzo zaawansowane. Brakuje bardziej legislacji, brakuje bardziej otwartości społeczeństwa na to, że taka technologia wkracza przebojem w życie codzienne. Co bym polecił każdemu słuchaczowi, każdemu przedsiębiorcy, ale też koledze, koleżance, którzy kończyli inne studia? Poleciłbym właśnie otwartość na technologię, bo dzisiaj ta otwartość jest gwarantem bezpieczeństwa we współczesnym świecie. A w przeciągu najbliższych kilkunastu, kilkudziesięciu lat ta gwarancja będzie na absolutnie niezbędna do egzystencji.
Nie wyobrażam sobie lepszego zakończenia, choć to wielka szkoda, że dziś to już koniec rozmowy z człowiekiem, który wie chyba wszystko na temat cyfrowej transformacji biznesu. Janek Zarychta, Enterprise Business Development w Google Cloud był gościem w FlyTalks. Jarku, bardzo Ci dziękuję za rozmowę.
Bardzo dziękuję, Konrad. I bardzo Wam wszystkim dziękuję.
Wszystkiego dobrego. A my słyszymy się w kolejnej odsłonie powietrznego mostu między światem biznesu a technologii. FlyTalks.