Jak dołączyć do grona certyfikowanych ekspertów Google Cloud?
11 lipca 2021Chmura Google budzi kreatywność i wyobraźnię entuzjastów IT. Usługi Google pomagają na co dzień milionom firm i użytkownikom prywatnym, dlatego stanowią znaczący segment branży informatycznej. Dzięki temu społeczność ekspertów skupionych wokół rozwiązań, takich jak Google Workspace czy Google Cloud Platform stale rośnie. Jak do nich dołączyć? Najlepiej wstąpić na ścieżkę rozwoju i weryfikacji umiejętności zaprojektowaną przez Google.
W tym odcinku FlyTalks poznasz dwóch weteranów tego szlaku – Rafała Wiśniewskiego oraz Mateusza Chmielewskiego. Chcesz dowiedzieć się, jak wygląda proces zdobywania prestiżowych certyfikatów Google Cloud? Posłuchaj naszego podcastu!
W odcinku wystąpili:
Przeczytaj odcinek:
Dzień dobry. W imieniu załogi witamy na pokładzie podcastu FlyTalks. Czuję, że to będzie naprawdę dobry przelot. Kolejny odcinek FlyTalks kierujemy zwłaszcza w stronę kandydatów na drodze do zawodowej certyfikacji. Do osób, które może chcą zmienić branżę, wszystkich chcących dowiedzieć się czegoś więcej na temat na detali technicznych i pracy, w której wykorzystuje się możliwości technologii chmurowych. Niezależnie czy mówimy tutaj o GCP, Google Cloud Platform, Amazon Web Services czy Microsoft Azure, każdy specjalista może stwierdzić na pewnym etapie swoją wiedzę otrzymując oficjalny certyfikat. Wszystko co jest związane właśnie z tym procesem, mam nadzieję, że zdradzą nam nasi dzisiejsi goście, certyfikowani inżynierowie Fly On The Cloud. Rafał Wiśniewski i Mateusz Chmielewski. Cześć, siema.
Mateusz: Cześć, siemanko. Rafał: Siemka.
Teraz będzie trudniej. To zróbmy tak, ja powiem co osoba z zewnątrz sobie na temat zakresu waszych obowiązków wyobraża i co sobie myśli, a wy sobie potem to sprostujcie, ok? Mateusz, jako Cloud Architect, obstawiam, że jesteś w firmie osobą, która na przykład prowadzi grubą rozkminę, jak zrobić coś, by klient był zadowolony, skrajasz na miarę potrzeby wykorzystując infrastrukturę dostępną i przy tym jeszcze szukasz nowych rozwiązań przy wsparciu chmury, albo optymalizuje procesy, dbasz o bezpieczeństwo, coś takiego?
Mateusz: Coś w stylu, może nawet trochę za dużo. Ogólnie klienci zazwyczaj przychodzą ze swoimi systemami i mówią: "chcielibyśmy mieć to w chmurze, bo w sumie nam się to już trochę nie opłaca i w sumie nasz biznes rośnie super szybko, czy możecie nam pomóc, albo rozwiązać nasze problemy, bo mamy 10 ludzi, którzy sprawdzają nam czy to się nie wywali" A w rzeczywistości wiadomo, zawsze ci ludzi zawsze potrzebni, można ich trochę zredukować, nie mówię, że wrzucić sobie cały team ludzi, którzy sprawdzają czy ta twoja aplikacja działa i zastąpi ich metrykami w Google, bo to nie jest tak. Nigdy tego nie zastąpimy. Może nastąpić jakaś redukcja i zdjęcie chociaż części obowiązków z tych ludzi. Przy takich dużych klientach te back up'y... Na przykład jakiś klient musi sobie kupić super drogą infrastrukturę na back up'y - ogólnie chmury to ułatwiają, że klikamy sobie i trzymamy.
Będziemy to wszystko rozwijać, więc spokojnie. Rafał, Google Cloud Specialist przy twoim nazwisku istnieje. To oznacza, że doskonale znasz swój poligon i tym poligonem jest Platforma Google Cloud.
Rafał: Docelowo, jeśli pytasz o certyfikat, to jest to Collaboration Engineers. Co to znaczy? Głównie opiera się to na Workspace i rzeczy dookoła niego.
Czyli dawny G Suite. Wszystko, co znane obecnie jako Gmail, kalendarz, dyski, dokumenty, wszystkie firmowe prezentacje i formularze i tak dalej.
Rafał: Wszelkie migracje, jeśli powiedzmy jest sobie firma, która ma w jakimś serwerze w piwnicy swoją pocztę i tam też trzyma swoje dane i stwierdziliby: A w sumie ten Google to jest całkiem fajny i chcielibyśmy się przenieść - To cały ten proces tak naprawdę jest przeprowadzany razem ze mną. Jest to trochę mniej techniczne stanowisko od Mateusza. U mnie więcej trzeba tak naprawdę siedzieć z klientem, tłumaczyć mu, współpracować i właściwie tyle. Tak naprawdę wszystko, co jest dookoła Workspace'owego, to jest moja działka.
Rafał, jak długo się tym zajmujesz? Kiedy pierwszy raz usłyszałeś o chmurze, dlaczego postanowiłeś się z nią związać?
Rafał: Półtora roku temu tak naprawdę. Powiedzmy wtedy ja ją zauważyłem jako tako, że dużo ludzi zaczyna przechodzić. Wcześniej też pracowałem jako informatyk szeroko pojęty, ale stwierdziłem może chmura.
Mateusz, jak było w Twoim przypadku? Skąd zainteresowanie tą działką? Chodzi o względy finansowe, czy otwartą ścieżkę kariery? Co Cię tu trzyma?
Mateusz: Ciężko powiedzieć, co mnie trzyma. Ogólnie...
Pieniądze.
Mateusz: Wiadomo. Bardzo lubię programować. Mi się podoba dużo usług, które tak naprawdę usprawniają to programowanie. Jak można na przykład szybko wdrażać sobie aplikacje. Jak tworzyć jakieś key plany czyli takie ścieżki, które ma zrobić Twój kod przed wdrożeniem, jakieś konkretne czynności. Jest dużo takich fajnych features tutaj w chmurze, które naprawdę usprawniają to, bo też w firmie tworzę dla nas tylko taki wewnętrzny soft. Raczej dla klientów nic nie tworzę.
OK. A jak wygląda Twój dzień pracy?
Mateusz: Otwieram e-maila, na początku czytam. Później wzdycham, piję kawę i biorę się do roboty. Bez tego zdechnięcia, jest tak zwaną rzeczą, bez której dzień nie może się odbyć. Jako, że ostatnio wdrożyliśmy Zendeska, to muszę też tam zaglądać, także też zaglądam. Wtedy też jeszcze wzdycham. Ale tak naprawdę my bazujemy na tym, że wspieramy tych naszych klientów w ramach jakby takiego supportu u nas w firmie. "Hej, bo nam nie działa coś tam na GCP. Czy możecie nam pomóc?" To my robimy research, odpowiadamy. Staramy się oczywiście jak najwięcej informacji zawrzeć w tym jednym e-mailu. Umawiamy call'a i staramy się to rozwiązać jak najszybciej i oczywiście jak najskuteczniej. Tak naprawdę ta codzienna praca, jeżeli nie ma jakichś takich projektów deweloperskich albo też dla klientów, bo też wiadomo, prowadzimy jakieś wdrożenia, usprawnienia ich architektur w chmurze. Opiera się właśnie głównie na takiej pomocy.
Rafał, masz coś do dodania? To się w miarę pokrywa z Twoją dniówką?
Rafał: Mniej więcej. Jak trzeba, że tak powiem, załatwić maszynę wirtualną troszeczkę mocniejszą, to się pisze wtedy do Mateusza.
Współpracujecie. To jest obecny dzień, a jak to wyglądało kiedyś? Cofnijcie się do swojej wersji siebie sprzed czasu, kiedy nie mieliście jeszcze certyfikatów i nie myśleliście jeszcze o usługach chmurowych. Czy macie jakieś rady dla wszystkich, którzy dopiero chcą wkroczyć na taką ścieżkę? Czy tutaj przyda im się w tym momencie mentor, starszy kumpel, tak jak wy, inny certyfikowany inżynier, czy po prostu można od strzała wkroczyć w środowisko Google Cloud, bazując tylko na tym, co udostępniane jest w sieci, albo co można dostać w książkach? Pamiętacie jak to było? Rafał, jak to było w Twoim przypadku?
Rafał: Wszystko, na czym bazujemy, jest już w necie. To, na czym bazujemy, to jest dokumentacja, którą Google publicznie udostępnia, więc nie mamy zasobów jakichś super tajnych akt, które nie wiadomo gdzie są przechowywane. Tak, można wejść samemu. Powiedzmy próg wejścia jest różny, zależnie od tego, czym będziemy się zajmować. W Workspace jest niebotycznie niższy, niż jeżeli zaczniemy mówić o GCP.
Czyli Google Cloud Platform.
Rafał: Ale też klienci, na których trafimy - ich wtajemniczenie też jest dużo niższe. Ja bardzo często mam styczność z klientem, który totalnie jest osobą nie techniczną i najbardziej techniczne co on jest w stanie dla mnie zrobić, to otworzyć przeglądarkę, a niekoniecznie kartę incognito. To już jest czarna magia czasami. Można zacząć samemu. Czy będzie to trwało długo? Tak, na pewno dłużej, niż powiedzmy, jeżeli mamy jakiegoś starszego kolegę czy współpracownika, który już ma doświadczenie w tym. Wtedy wiadomo, ciągniemy wiedzę od niego i uczymy się dosyć ekspresowo. Ale to, co powiedzmy podaje Google przy każdym certyfikacie jest powiedzmy plus minus czas, jaki trzeba poświęcić na przygotowanie się. Powiedziałbym, że ten czas jest bardzo dyskusyjny i można zazwyczaj te certyfikaty zrobić dużo, dużo, dużo szybciej, niż to, co Google mówi.
Mateusz, a ty masz jakieś pro tipy? Zdarzyło Ci się uzyskać jakieś referral'e za polecenie kogoś do firmy tej czy innej. Wciągnąć i po prostu kogoś nauczyć tego, czym zajmujesz się Ty?
Mateusz: W obecnej firmie nie. W poprzedniej udało mi się wciągnąć jedną osobę i ją nauczyć tego, co umiem. Na pałkę tutaj do tego uczenia się itp. Rafał bardzo dobrze mówi. To, co jest napisane tam w dokumentacji Google, że na te Professional'e, czyli te jakieś wyższe certyfikację, że trzeba mieć 3 lata doświadczenia. Możemy powiedzieć z Rafałem, że jesteśmy przykładem, że nie trzeba. Trzeba mieć tylko dobre chęci, ale wiadomo, obycie ogólne w IT i jakieś zainteresowanie tym, też jest ważne. Ja mam też takie podejście, że nawet człowiek z ulicy, brzydko powiedziane, że może wejść w IT. Jak najbardziej, bo to wszystko jest w jakiś sposób logiczne i ja najbardziej jestem zdania, że IT jest dla każdego. Naprawdę, nie ograniczam nikogo. Jest miejsce dla każdego.
Okej. Czy jest to miejsce dla kogoś, kto nie zna angielskiego? Jak biegle trzeba nim operować, żeby się odnaleźć?
Rafał: Płynnie czytać po angielsku. Większość dokumentacji myślę, że tak 80%, nie wiem, Mati poprawa mnie, jeśli mylę, w Twoim przypadku to będzie pewnie więcej, ale 80 - 90% dokumentacji jest w języku angielskim. Jeśli jest przetłumaczona na polski, to jest często przetłumaczona dyskusyjnie. Mateusz: Jak najbardziej. Rafał: Dosłownie czytając polską stronę dokumentacji i angielską, to można dojść do różnych wniosków. Polecałbym czytać te angielskie wersje, nawet jeśli dostępne są polskie. Są zazwyczaj dużo dokładniejsze, lepsze, bardziej precyzyjne i wiemy z nich więcej. Trzeba umieć angielski. Przynajmniej poziom B2 - to jest takie w miarę płynne czytanie i porozumiewanie się w języku angielskim. Niestety tego się nie przeskoczy, ale też wydaję mi się, że większość ludzi, którzy podchodzą do IT, to jest boom na rynku na to, żeby zostać programistą. Nagle ludzi, którzy w życiu nie widzieli linijki kodu: "A ja chcę być juniorem, tam mnie wszystkiego nauczą". Rynek działa troszeczkę inaczej i właściwie, jeżeli mówimy o tym poziomie juniora, to już jest to człowiek, który sam coś umie. Może niekoniecznie dużo, ale przynajmniej zna podstawy języka, w którym chcę pisać. W IT pracują nie tylko programiści. Łatwiej iść na początku w jakieś właśnie Customer Support, czy jakiekolwiek wsparcie techniczne, gdzie uczymy się produktu. Nauka tego produktu zajmuje różnie, zależnie od jego poziomu skomplikowania, ale jeżeli mówimy o naszej polityce i o Workspace, to jest to miesiąc nauki, zanim dostaniemy jakiekolwiek pierwsze zgłoszenia do rozwiązania.
Widzę, że trochę pozmieniało się na rynku i myślę, że pandemia, tak jak ustaliliśmy w poprzednich odcinkach naszego podcastu, tylko przyśpieszyła pewne procesy. Tak też potwierdził Michał Sadowski, że on po prostu obserwując niektóre ruchy, widzi, że po prostu przybrały na sile. Podobnie też ma się z rynkiem pracowników w IT. Trochę się zagęściło. Nie tak łatwo jest w niego wejść, jak kiedyś. Przynajmniej jest to moje zdanie. Nie wiem czy się z tym zgodzicie. Wynika to pewnie z tego, że osoby zatrudnione w niektórych mniej stabilnych w czasie pandemii gałęziach gospodarki, szukają lepszego zatrudnienia, bardziej stabilnego. Więc myślę, że konkurencja jest większa i by wybić się z tej konkurencji, rozumiem, że fajnie jest pochwalić się certyfikatem, dajmy na to Google, bo tutaj akurat mówimy o naszej platformie. Dostępnych jest na chwilę obecną 10 egzaminów. Wy możecie pochwalić się certyfikatami.
Rafał: Możliwe.
Nie będzie łatwo, ale potrzebujemy tej wiedzy, którą macie. Jakie certyfikaty macie na koncie? Z czym to się wiązało? Jak długo są ważne? Może Mateusz.
Mateusz: To tak, ja w sumie mam dwa certyfikaty. Jeden mam, tak jak mówiłem, profesjonalny. On się tak nazywa. Rafał ma dokładnie taki sam, tego samego typu. Mam jeszcze drugi, który nazywa się Associate, czyli jakiś basic. One się różnią, bo ten profesjonalny kosztuje 200 dolarów, a ten nieprofesjonalny kosztuje chyba 120 dolarów. Jak przebiega proces certyfikacji? Akurat to działa na takiej zasadzie, że są dwa sposoby. Możemy pójść do takiego centrum, w którym to zdajemy, albo podejść do tego zdalnie. Ja podchodziłem do tego dwa razy zdalnie. To działa na takiej zasadzie, że dostajemy jakąś odpowiednią osobę, która pilnuje nas czy nie ściągamy. Całe pomieszczenie, w którym zdajemy jest sprawdzane pod kątem czy nie mamy ściąg, czy nikt nam nie szepcze na ucho, czy nikogo nie mamy pod biurkiem. Trzeba to wszystko im pokazać. Oczywiście sprawdzają te dane, czy to na pewno jesteśmy my. Trzeba pokazać dowód czy inny dokument. Zadajemy pytania. Tak naprawdę tyle. Odpowiadamy, dostajemy pod koniec wynik czy zdaliśmy, czy nie. Cieszymy się bądź, nie. Także tak to wygląda.
Jak to w ogóle przebiega? Nie ma przymusu. Rozumiem, że to jest tylko potwierdzenie waszych umiejętności i osiągnięcia pewnego levelu zaawansowania. Ten wymóg albo opcja, by odnawiać certyfikaty co dwa lata, zakładam, że sprowadzam się do tego, że na tyle dużo zmienia się na rynku, że fajnie sobie tę wiedzę odświeżyć. Tylko powiedz, skąd ta potrzeba? Czy to pracodawca sugeruje: "weź Rafał zrób certyfikat, fajnie by było. Już pracujesz tu tyle i potwierdźmy twoją wiedzę, żebyś po prostu mógł iść dalej i rozwijać się w jakimś kierunku", czy to jest Twoja wewnętrzna inicjatywa i Twoje zaplecze?
Rafał: Mamy jakieś tam konkretne specjalizacje. Do Google zgłasza się firma plus minus 3, 4 tysiące osób. To, żeby przeprowadzić chmurową transformację tej firmy, jeśli my mamy obecnie specjalizację Work Transformation, to taki klient trafi do nas. Wtedy są prowadzone z nim rozmowy. Warto wspomnieć też, że za każdy certyfikat są fajne bajery. Google daje perki za każdy certyfikat. Można zgarnąć najdroższy sweter na świecie.
Fajne rzeczy naprawdę?
Rafał: Ten merch jest porządny, jest naprawdę fajny. Są tam nagrody do wyboru. Można wygrać jakiś kubek, kocyk, sweter, kurtkę, plecak.
A certyfikaty drukujecie i oprawiacie sobie nad kominkiem?
Rafał: Nie, ale bardzo fajnie robi robotę po dodaniu na LinkedIn.
No właśnie, szukam też korzyści certyfikowania. Mamy podnoszenie swoich kwalifikacji. Obstawiam, że zawsze jest tak, że ucząc się do jakiegoś egzaminu, dowiadujesz się jeszcze mnóstwo innych rzeczy, na które byś nie wpadł. Zwłaszcza mówię tutaj o osobach, które zdają po raz trzeci lub czwarty ten egzamin. Nawet ten sam. Wiedzą często więcej, niż osoba, która zdaje w pierwszym terminie. Więc rozumiem, że jest to bardzo potrzebne. Bardzo cenna jest wiadomość taka, o której mówiłeś Rafał, że tak naprawdę to dobrze mieć w swoich szeregach pracowników, którzy są certyfikowani, bo to przekłada się na bardziej poważne deal'e biznesowe i wyższą jakość świadczonych usług. To jest naturalne. Czy firma płaci za certyfikaty, czy musicie wyskoczyć z własnej kasy?
Rafał: Nie i nie. To jest właściwie odpowiedź. Bardzo często, właściwie przeważnie, raz bodajże, lub dwa razy w roku Google daje do zrobienia QwikLab's. Po ich wykonaniu można dostać voucher na wybrany egzamin.
Co to jest QwikLab? To są jakieś ćwiczenia, które testują?
Rafał: Tak, tak. To jest taka platforma, na którą się wchodzi i dostaje się listę zadań do zrobienia. Odpala się środowisko, które powiedzmy w ramach tego QwikLab'a sobie działa. Potem automatycznie jest sprawdzane co zrobiliśmy, co zrobiliśmy dobrze, a co zrobiliśmy źle. Na tej podstawie, jeśli powiedzmy wszystko zrobimy dobrze i na przykład w jakimś określonym czasie, bo tak też się zdarza, to możemy dostać voucher na egzamin. Jest to fajny bajer. Tysiąc złotych zostaje w kieszeni, ale jeśli nie, to raczej firma niestety wykłada pieniądze i właściwie tyle.
Każdy egzamin trwa dwie godziny. Mateusz, certyfikat jest ważny przez dwa lata. Powiedziałeś, że da się go zdawać w różnych centrach, rozumiem, że fizycznie, ale też jest opcja zdawania tych egzaminów w formie zdalnej.
Mateusz: Ja zdawałem tak naprawdę tylko zdalnie. Najbliższy Data Center od Wrocławia, co jest dziwne, jest chyba w Poznaniu. Kawał drogi, że tak powiem. Zdalnie, tak jak mówiłem, to przebiega bardzo sprawnie, tylko trzeba zadbać sobie o to pomieszczenie, żeby nikt nam z szafy nie wyskoczył. Ja miałem też taką niemiłą sytuację. Po prostu byłem w biurze i ktoś mi otworzył drzwi i później miałem taki dłuższy okres sprawdzania mojego egzaminu, czy na pewno ta osoba nie powiedziała mi, że w ósmym to będzie B. Oni to na pewno sprawdzają, bo mogę powiedzieć, że inna osoba miała taką samą sytuację i miała dokładnie taki sam komunikat od Google: musimy to jeszcze raz sprawdzić, bo coś nam nie gra, poczekaj, nie martw się. Oni naprawdę zwracają na to uwagę.
Ale jest przyjaźnie. Rozumiem. Powiedzcie mi czy to jest trudne?
Mateusz: To znaczy ciężko jednakowo odpowiedzieć. Jeżeli jest trudne to znaczy, że nie poświęciłeś wystarczająco czasu na to.
Zabrzmiałeś jak profesor, dzięki. Nie dostanę zaliczenia.
Mateusz: Pytania zależnie od egzaminu są całkowicie inne. Wydaje mi się, że jest większy stres w związku z samym procesem, niż faktyczna trudność danego egzaminu. Tak naprawdę Google daję rozpiskę co musisz umieć i nie wychodzi poza tą rozpiskę. Co prawda, niby certyfikaty Googlowe, ale śmiałbym stwierdzić, że połowa pytań wychodzi poza temat samego Google.
Rozumiem.
Mateusz: Jeśli mamy pytanie, pseudo pytanie z Collaba. Uwaga, podaję pytania w czwartym A. Pytanie o integrację jakiegoś systemu do wideokonferencji. Wstaw losowy system losowego providera z usługą Workspace. Czy dotyczy Workspace? Tak. Czy wiesz jak to zintegrować, bo to jest inna usługa? Tak, bo wszystkie się konfiguruje bardzo podobnie. Jeśli znasz tak naprawdę zasadę, to nieważne jaką tam nazwę wstawisz, będzie to wyglądało bardzo podobnie. Wręcz można powiedzieć, że bliźniaczo. Chyba, że dana usługa nie ma takich możliwości, wtedy jest problem i trzeba kombinować.
To pytanie utkwiło Ci w pamięci. Ile trzeba mieć procent by zdać? Jak to wygląda od tej kwestii technicznej? Czy zdarza się, że ktoś oblewa? Ile razy można podchodzić do tego egzaminu? Czy są zniżki za warunki?
Mateusz: Po zdaniu certyfikatu dostaje się zniżkę chyba na następny, o ile dobrze pamiętam. Mati, popraw mnie, że tak powiem, jeśli cokolwiek palnę. Ile razy można podchodzić? Liczone są tak naprawdę odstępy, w jakich można podejść ponownie. Po, powiedzmy, poddaniu się po raz pierwszy, mamy tydzień lub dwa. Po kolejnej porażce musimy odczekać minimum chyba trzy miesiące, a każda kolejna to jest minimum rok czasu. Pomijam kwestie pieniężne, ale nie warto iść sobie zobaczyć z podejściem - zobaczymy, może mi się uda. Z takim podejściem raczej nie, bo pytania nie są proste. Ile trzeba mieć, żeby zaliczyć egzamin? Bodajże 80%. Rafał: Google tego nie podaje. To nie jest informacja, która jest jakkolwiek publicznie podana. Te 80% to jest tak zwana wymyślona liczba. Google nigdy tego nie podał.
To jest ciekawe.
Rafał: Jeszcze te zniżki tylko sprostować. Przepraszam. Google nie daje zniżek na kolejne egzaminy, ale powiem wam, ostatnio bardzo miła sytuacja, dostałem od Google voucher na architekta. Co trochę mi się spodobało, tylko na dwa tygodnie. W sensie, że mogę go wykorzystać w przeciągu dwóch tygodni.
Chcieli Cię zmotywować, żebyś miał bardzo płodne dwa tygodnie. Nie skusiłeś się, widzę. Już tak kończąc. Google Cloud Platform to jest ciekawe poletko działalności. Tak pokrótce i kończąc, co pociąga Was w tym najbardziej, to znaczy, gdzie widzicie najwięcej magii i które zastosowania GCP są dla Was takie najbardziej magiczne, niesamowite, przyszłościowe.
Rafał: Mati, mów BigQuery. Mateusz: Jest dużo fajnych usług. Ja na przykład jestem mega fanem Free Tier'ów, czyli tak zwanych darmowych usług. Z własnego doświadczenia powiem, że można postawić fajny system bez kosztowo. Dla jakichś wczesnych NVP czy różnych takich rzeczy, jest to super. Jeżeli mówimy o takich projektach, jak ja tworzę jakieś systemy, poza pracą, to jest to bardzo fajne. Przedstawiasz klientowi: Patrz, to tak będzie działać i tutaj w sumie nie będziesz płacił.
Ale takie realne zastosowanie. Tak bardziej namacalne. Co kryje się dla Ciebie pod słowem system?
Mateusz: Ja tworzę tak naprawdę aplikację dla klientów, nie mogę nigdy powiedzieć, co dokładnie tam tworzę. To są takie systemy, które rozwiązują ich małe problemy. To są podobne rzeczy, jak robię w firmie. Po prostu kod, który robi coś, rozwiązuje ich problem. I to jest tak naprawdę tyle. Po prostu GCP rozwiązuje mi problem hostowania tej aplikacji, że w sumie to nie muszę za to płacić i to jeszcze w jakiś tam sposób fajnie działa. Mogę to zintegrować też z innymi usługami, które czasami dla klientów się przydają. Tak jak Rafał tutaj się zaśmiać z BigQuery. Też ma Free Tier, który dla niektórych klientów wystarczy. Jak najbardziej jestem entuzjastą Free Tier'ów, nie tylko w GCP, ale we wszystkich chmurach. Naprawdę można robić super rzeczy, stawiać aplikacje, gry. Mamy taki przykład: nasz CTO postawił grę całkowicie na funkcjach, które są w sumie za darmo. Oczywiście jest tam jakiś próg, do kiedy to jest za darmo, ale na jego potrzeby i w ramach testu fajnie to bardzo działało.
Rafał, chcesz coś dodać?
Rafał: Jeżeli chodzi o GCP, ja chyba jestem największym fanem Cloud Sell, jeżeli mówimy o usługach. Docelowo nie mam zbyt takiej, nazwijmy to, ciągłej, dużej styczności. Nie korzystam ze wszystkich usług GCP, bo to nie jest coś, czym się na co dzień zajmuję. Wchodzę na jakieś maszyny wirtualne, tworzę sobie Service Account'y, odpalam interfejs API, które mi są potrzebne do robienia nieosiągalnych rzeczy, przez interfejs użytkownika. Ale wydaje mi się, że Cloud Shell jest taką najfajniejszą rzeczą dla mnie. Chcę mieć maszynę Linuxową na już, za którą nie chcę płacić - klikam sobie w Cloud Shell i mam.
Taka magia dzieje się w chmurach. Choć akurat teraz będziemy zbliżać się do lądowania. Mega dzięki za dzisiejszą rozmowę. w tym odcinku rozmawialiśmy z Mateuszem Chmielewskim i Rafałem Wiśniewskim z ekipy Fly On The Cloud. Dzięki panowie. Świetnych projektów. Wszystkiego dobrego w tym roku.
Rafał: Dzięki, dzięki. Mateusz: Dzięki!
Obserwujcie, subskrybujcie i bądźcie na bieżąco z kolejnymi odcinkami FlyTalks. Do usłyszenia!